Post by wlodek on Jun 27, 2016 3:50:22 GMT 1
Ok, ostatnio, z okazji promocji na steamie (All hail lord Gaben!) nabyłem Pecetową reinkarnacje mordheima i... i jestem zadowolony. Gra dobrze oddaje klimat bitewniaka i jak ktoś chce zobaczyć na czym to polega, to pecetowy, mimo ze w przeciwieństwie do na przykład Bloodbowla, nie kopiuje zasad bitewniaka jest całkiem zacny.
- Gra ma tylko tryb kampanii, w bitewniaku chodzi o kampanie i rozwijanie małych metalowych ludzików a w wersji PC jest tylko kampania w której chodzi o rozwijanie małych wirtualnych ludzików. Nawert gra PVP, bo jest taka opcja, jest za pomocą gangu kampanijnego i o ile nie gramy w trybie bezpiecznym liczy się normalnie jako gra kampanijna, co daje mozliwość grania kampanii w zasadzie tylko między graczami żywymi.
- W grze ma czegoś takiego jak sv w dowolnym momencie. każdy gang ma tylko jeden sv, aktualny. Jak jakaś postać nam umrze lub zostanie bezurzyteczna (miałem lidera, którego rozwijałem w kierunku strzelania i wszystkie rozwojówki szły na łuk... podczas jednej z gier stracił rękę czyli koniec ze strzelaniem z łuku) to nieistotne czy była z nami od 10 gier, 20 czy 50... nieistotne jak się do niej przyzwyczailiśmy... nie ma opcji zeby ją odzyskać taką, jaka była poza rozwinięciem sobie nowej postaci od początku. dlatego ilekroć nasza postać dostanie rezultat Out of Action nerwowo patrzymy po bitwie co się z nią stało a im dalej tym bardziej nerwowo.
- Gra ma tylko jeden poziom trudności i nie jest za łatwa (co dla mnie jest zaletą). Postać jest stracić bardzo łatwo, kazda przegrana gra wiaże się z nieodwracalnymi i w zdecydowanej większosci negatywnymi modyfikatorami dla ofiar starcia, bardzo wiele walk z komputerem daje nam bonus do expa za tak zwanego Underdoga (generalnie gang wroga jest silniejszy niż nasz). Wałowanie podczas przerwania starcia w trakcie też nie zadziała, przerwanie starcia traktowane jest jakby wszystkie postaci dostały rezultat Out of Action a tym samym Recovery Roll. Musimy też regularnie wysyłać dostawy spaczenia do naszego zleceniodawcy i patrony oraz opłacać członków gangu z misji na misje, jeśli do patrona nie dotrą 4 dostawy, gang przepada, jeśli nie zapłacimy żołdu członkowi gangu, nie będzie on dla nas walczył a po 7 dniach odejdzie a podwładnych musimy opłacać co bitwe. Dodatkowo wynik Out od Action wiąże się z niemożliwością grania w kilku następnych dniach kampanii, od 2 do 5 co nas osłabia. niby mozemy przeczekać te dni bez walki, ale jak przyjdzie zamówienie od wyzej wymienionego zleceniodawcy na którego spełnienie mamy konkretną ilość dni... wtedy musimy iść na łowy spaczenuiowe i nie ma ze boli. tak więc nawet poza grą trzeba się pobawić w gospodarke. a, i żeby nie było, w przeciwieństwie do bitewniaka jak chcemy dostać spaczeń/dziewnień/wyrdstone... musimy go sobie pozbierać podczas starcia. czasem cały jest w jendym miejscu ale zazwyczaj jest porozrzucany po okolicy a jak się rozproszymy to na bank ktoś w grupie napatoczy się na kilkuosobowy team wroga z którym nie ma sobie szans poradzić. Co do poziomu trudności nie jestem jeszcze pewny, ale poziom moze być sztucznie podniesiony poprzez zaprogramowane szczęście w rzutach kompa i pecha gracza, ale to równie dobrze moze być kwesia że ja jak zawsze mam słabe rzuty, czy to wirtualne czy w realu .
- Gra ma tylko tryb kampanii, w bitewniaku chodzi o kampanie i rozwijanie małych metalowych ludzików a w wersji PC jest tylko kampania w której chodzi o rozwijanie małych wirtualnych ludzików. Nawert gra PVP, bo jest taka opcja, jest za pomocą gangu kampanijnego i o ile nie gramy w trybie bezpiecznym liczy się normalnie jako gra kampanijna, co daje mozliwość grania kampanii w zasadzie tylko między graczami żywymi.
- W grze ma czegoś takiego jak sv w dowolnym momencie. każdy gang ma tylko jeden sv, aktualny. Jak jakaś postać nam umrze lub zostanie bezurzyteczna (miałem lidera, którego rozwijałem w kierunku strzelania i wszystkie rozwojówki szły na łuk... podczas jednej z gier stracił rękę czyli koniec ze strzelaniem z łuku) to nieistotne czy była z nami od 10 gier, 20 czy 50... nieistotne jak się do niej przyzwyczailiśmy... nie ma opcji zeby ją odzyskać taką, jaka była poza rozwinięciem sobie nowej postaci od początku. dlatego ilekroć nasza postać dostanie rezultat Out of Action nerwowo patrzymy po bitwie co się z nią stało a im dalej tym bardziej nerwowo.
- Gra ma tylko jeden poziom trudności i nie jest za łatwa (co dla mnie jest zaletą). Postać jest stracić bardzo łatwo, kazda przegrana gra wiaże się z nieodwracalnymi i w zdecydowanej większosci negatywnymi modyfikatorami dla ofiar starcia, bardzo wiele walk z komputerem daje nam bonus do expa za tak zwanego Underdoga (generalnie gang wroga jest silniejszy niż nasz). Wałowanie podczas przerwania starcia w trakcie też nie zadziała, przerwanie starcia traktowane jest jakby wszystkie postaci dostały rezultat Out of Action a tym samym Recovery Roll. Musimy też regularnie wysyłać dostawy spaczenia do naszego zleceniodawcy i patrony oraz opłacać członków gangu z misji na misje, jeśli do patrona nie dotrą 4 dostawy, gang przepada, jeśli nie zapłacimy żołdu członkowi gangu, nie będzie on dla nas walczył a po 7 dniach odejdzie a podwładnych musimy opłacać co bitwe. Dodatkowo wynik Out od Action wiąże się z niemożliwością grania w kilku następnych dniach kampanii, od 2 do 5 co nas osłabia. niby mozemy przeczekać te dni bez walki, ale jak przyjdzie zamówienie od wyzej wymienionego zleceniodawcy na którego spełnienie mamy konkretną ilość dni... wtedy musimy iść na łowy spaczenuiowe i nie ma ze boli. tak więc nawet poza grą trzeba się pobawić w gospodarke. a, i żeby nie było, w przeciwieństwie do bitewniaka jak chcemy dostać spaczeń/dziewnień/wyrdstone... musimy go sobie pozbierać podczas starcia. czasem cały jest w jendym miejscu ale zazwyczaj jest porozrzucany po okolicy a jak się rozproszymy to na bank ktoś w grupie napatoczy się na kilkuosobowy team wroga z którym nie ma sobie szans poradzić. Co do poziomu trudności nie jestem jeszcze pewny, ale poziom moze być sztucznie podniesiony poprzez zaprogramowane szczęście w rzutach kompa i pecha gracza, ale to równie dobrze moze być kwesia że ja jak zawsze mam słabe rzuty, czy to wirtualne czy w realu .