Deszczowa niedziela za oknem obudziła moje zmysły. Teoretycznie snu nie miałem za wiele gdyż do późna czytałem wszelkie zasady, erraty i inne uściślenia na turniej WFB, który po raz ostatni miał być rozgrywany na zasadach 6 edycji.
Około dziesiątej obładowany walizkami pojawiłem się koło Paladium, na miejscu czekał już Mały Robak, Luin, Wołek i Misiek. Nie czekając długo udaliśmy się do Twierdzy Averlandu znajdującej się całe 2 minuty drogi od starego Bazyla. Wrota otworzył nam Krzysiu ku zdziwieniu wszystkich obecnych:P
Chłopaki bardzo się postarali stoły były już rozłożone należało teraz tylko rozstawić tereny i śmiało zaczynać Turniej. W ciągu kilku następnych chwil pojawili się wszyscy potwierdzeni gracze oprócz Ewoka, ale o tym w innej notce.
Rozgrywki zaczeły się od pojedynków krasnoludów Luina przeciwko Skavenom Tomka, Lęsniakom Tash z Khornitami Miśka, Leśników Robaka z Umarłymi Persila oraz francuzików Krzysia z gospodarzami Averlandu.
Pomimo małego opóźnienia generałowi bardzo szybko przeszli do zmagań, a ja przechadzałem się od stołu do stołu obserwując ich zmagania.
W pierwszej turze największe emocje rozbudziła na pewno walka Krasków ze szczurami. Horda Skavenów rozpoczęła bitwę, totalny ostrzał spaczeniowych maszyn oraz dwóch elektryków siał terror po stronie krasnali. Wydawać się mogło, że wraz z tunnelersami krasnale Sebka nie za bardzo pokażą swoją siłę w tej bitwie. Kompletnie przerzedzona kawaleria uciekający thunderers…
Bogowie Krasnoludów okazały jednak swoje błogosławieństwo. Katapulty odpowiedziały na ostrzał szczurów niszcząc wielu i powodując panikę…która była piętą achillesową różowych ogonków. W każdym bądź razie do czwartej tury nie było już jednego elektryka, a generał uciekał wraz z regimentem. Dzielni obsługanci katapulty na flance walczyli ponad 4 tury z regimentem Slave’ów. W ostatniej turze Szczurzy generał się zebrał i bitwa wyglądająca na masakrę przeistoczyła się na małe zwycięstwo dla zaskoczonego Luina;)
Na innych stoła równie ciekawie najbardziej utkwiło mi pewne zdarzenie ze stołu, na, którym grał Mały Robal. Drzewiec otoczony przez dwie kawalerie, zaś 2 minuty później drzewiec goniący dwie kawalerie. Ten człowiek zrobi fortunę na hazardzie…
Druga Tura „Przyczajone Krasnale, Ukryte elfy” Tash długo kwapiła się z wyjściem, aż w końcu drzewiec wyszedł! No i…dostał 12 woundów z palącej armaty. Auuć ogień boli:>
Czy szarża dwunastu ciężki kawalerzystów na 5 elfów z wytrzymałością 3 jest z góry przegrana? Na pewno nie…
Szczury potrzebowały zaledwie dwóch tur na rozprawienie się z rycerzami chaosu…hmm Skaven biegający po chaosie? Coś nie tak…Dragonogry bohaterami spotkania, nie ma jak ucieczka przed szczurami. Respekt:D - w oddali slychać narzekania Wołka.
Między czasie gracze mogli sprawdzić swoją wiedzę na temat starego świata. W tym miejscu należy pogratulować Luinowi, który bezbłędnie odpowiedział na 20 pytań. Co ciekawe Wołek grający w WH40 zdobył więcej punktów od Persila (Persil Żoną Vlada Von Carsteina była Isabella, a nie Kunegunda)
Trzecia tura z pewnością należy do imperium, której magowie rzucili kometę, która ładowała się przez 6 tur, aż w końcu spadała w promieniu 24 cali…too bad.
Tura ta to także spotkanie liderów Bretonki z Kraskami. Bretończycy modlili się o dojechanie, natomiast krasnale starały się dokładnie wymierzyć. Wynik? Remis, a cóż innego oprócz totalnej rozpierduchy i kilku ocalałych modeli po każdej ze stron. Po tej bitwie Krasnoludy podarowały rycerzom bretońskim Róg z Master Rune of Dismay na pamiątke nieudanych testów LD:p
W oddali słychać narzekanie Wołka…
Ostateczne rozgrywka była także rozstrzygnieciem kto wygra turniej naprzeciw siebie staneli rycerze Bretońscy oraz Szczury.
Załamałem się, gdy Cristof wybrał modlitwę zamiast zaczęcia, ale…
Po pierwszej turze chciałem się założyć ilu rycerzy dojedzie 1,2,3?? Ostrzał jezzaili był straszny, magia prawie rozpuściła Graali.
Gdy wydawało się, że Krzysiu dostanie srmotną masakrę. Tomek popełnił bardzo duży błąd umieszczając dwóch elektryków w tym generała do jednego oddziału dał szansę 3 pozostałym rycerzom Pani z Jeziora. Co by tu dużo mówić Koń bretoński stał się bohaterem meczu, zagryzł generała. Po tym tylko seria panik naokoło i z masakry Rycerzy zrobiła się deratyzacja….
Podsumowując Tuniej po raz pierwszy w Życiu Wygrał Krzysiu Banat
Kolejne miejsce zajął Luin, który powoli przekonuje się do solidnego ostrzału. Brązowy medal przypadł faworytowi turnieju Tomkowi.
Całe rozgrywki toczyły się w miłej atmosferze, czego przykładem może być wzajemne nagradzanie punktami fair play.
Turniej ten dał przykład, że nawet faworyci potrafią przegrywać, jeżeli gra się z głową i fair play!!
Odnośnie Szczecińskiego battla to należy nad nim pracować, a efekty przyjdą same po czasie. Nie brak talentów np. Mały Robak czy ludzi z wolą grania Wołek czy też Kubuś. Kluczem do sukcesu jest ciągła gra z rozmaitymi armiami i przeciwnikami. Zwłaszcza na turniejach
Na koniec pragne podziękować Averowi za udostępnienie lokalu, bez którego turniej nie miałby miejsca, Luinowi za podwózkę, graczom za zjawienie się oraz wszystkim tych których pominąłem a pomogli w realizacji ostatniego turnieju na starych zasadach.
Adios!!!