wolek
Klubowicz
KAR?
Posts: 3,068
|
Post by wolek on Nov 29, 2007 22:06:06 GMT 1
To my z Włodkiem zagramy w sobote ;D
|
|
wolek
Klubowicz
KAR?
Posts: 3,068
|
Post by wolek on Nov 29, 2007 22:08:47 GMT 1
Czy jak sie nie zda ld w 1 turze tam kilka modeli zda kilka nie. To w 2 turze znowu leader musi nie zdać i reszta też czy już z auto
|
|
|
Post by spawacz on Nov 29, 2007 22:22:00 GMT 1
jeśli ktoś w końcu nie zda ld to nie zależnie czy jeden model był w niej "aktywny" (nie zdał ld), czy wszystkie czy połowa to od nastęnej tury (przeciwnika) gramy już normalnie (bez zdawania ld).
|
|
wolek
Klubowicz
KAR?
Posts: 3,068
|
Post by wolek on Nov 29, 2007 22:23:17 GMT 1
Ok. To będę się musiał postarać
|
|
|
Post by Sokół on Nov 29, 2007 22:44:10 GMT 1
po 1. Piotrek z duzej litery po 2. Co w rozpisce jest nielegalnego, no oprocz pit fightera, zaraz to zmienie ;]
|
|
Radek
Klubowicz
All life go to Lifestream...
Posts: 1,313
|
Post by Radek on Nov 29, 2007 22:52:26 GMT 1
ej a jak mamy zmieścic ponad 25 jednostek (licze ja 15 wróg min 10) w odległościach 6" od siebie i do 18" od środka??
|
|
|
Post by spawacz on Nov 30, 2007 10:36:36 GMT 1
Piotrek jak Kelvan sie zachowujesz Jeśli by sie zdarzyło że sie nie mieścicie, to wystawiacie dalsze poza tym okręgiem, ale podstawą jest żeby o ile sie da wystawiać się wewnątrz.
|
|
|
Post by Sokół on Nov 30, 2007 11:20:28 GMT 1
Poprawilem, zamiast pit fightera jest zwykly henchmen
|
|
|
Post by Kelvan on Nov 30, 2007 14:39:42 GMT 1
Piotrek jak Kelvan sie zachowujesz Kto z kim przestaje takim siê staje ;D I bardzo dobrze ;D
|
|
|
Post by Luin on Dec 1, 2007 13:04:43 GMT 1
No to wrzucam historię mojej bandy. Trochę mi czasu brakuje, ale jak klimatycznie to klimatycznie Smród ludzi zawsze wywoływał w Slivvenie uczucie mdłości, ale tym razem omal nie zwalił go z nóg. Była to mieszanina potu, tytoniu, alkoholu, wymiocin i Rogaty Szczur wie czego jeszcze. Nie był to jednak odpowiedni moment na uleganie słabości. Wreszcie dotarł ze swoim Szponem do kryjówki kultystów i nadszedł czas żeby pokazać ludzkim pokurczom co to znaczy wejść w drogę klanowi Eshin. Wyprawa pochłonęła wszystkie środki jakie mieli do dyspozycji i kosztowała wiele wysiłku. Teraz wystarczyło tylko po cichu dokończyć dzieła. Jak zawsze.Przybyli do Mordheim z samego serca skaveńskiego imperium – Skavenblight. Do opuszczenia bezpiecznego miasta zmusiło ich polecenie Veskita – najskuteczniejszego zabójcy klanu, który już od dłuższego czasu przemierzał ulice i podziemia Miasta Przeklętych. Odkrył tam bardzo starą świątynię Rogatego Szczura, którą należało jak najszybciej oczyścić i zabezpieczyć do czasu przybycia specjalnego wysłannika Rady Trzynastu. Veskit, jako że sam miał do zrealizowania inne zadania, wezwał pomocników. Padło na Slivvena i jego Szpon. Dlaczego jeden z Szarych Proroków, upoważniony do wyznaczenia „ochotników” wybrał właśnie ich - nie wiadomo. W zasadzie nie wyróżniali się niczym szczególnym. Byli po prostu jedną z wielu band próbujących wywalczyć sobie jak najlepszą pozycję w bezwzględnym społeczeństwie. Slivven wielokrotnie zastanawiał się nad przyczyną takiego a nie innego obrotu sprawy. Jedynym co przychodziło mu do głowy było to, że musieli niechcący komuś ważnemu nastąpić na pazur. Tak czy inaczej, nie mając innego wyboru, wyruszyli w długą podróż do Mordheim. Początkowo banda liczyła 20 członków, jednak liczne starcia, które toczyli po drodze znacznie zredukowały tą liczbę. Mury zrujnowanego miasta przekroczyło ich zaledwie dziesięciu. Zabójca Slivven „Gwałtowny” Czarni Skaveni - Blikch z Cathayu i Tretto „Czerwony Szpon“ Nocni Posłańcy – Snikch i Garin Szczurze Dzieci – Sher, Stin, Shab i Skiletto Szczurogr „Machina” Pierwszym celem miało być spotkanie z Veskitem, który miał im wskazać miejsce położenia świątyni. Niestety o parę dni spóźnili się na spotkanie i nie pozostało im nic innego jak rozpocząć poszukiwania na własną rękę. Przede wszystkim musieli znaleźć jakąś kryjówkę, w której mogliby odzyskać siły. Po kilku dniach Szczurze Dzieci wytropiły gromadę niewydarzonych mutantów spod znaku Nurgla. Slivven w jednej chwili podjął decyzję o ataku. Był to strzał w dziesiątkę. Słudzy Władcy Zarazy mieli w swojej siedzibie niemałe zapasy Spaczenia. Dzięki tej zdobyczy mogli przez jakiś czas funkcjonować na najwyższych obrotach. Przez kolejne 3 tygodnie przeczesywali miasto w poszukiwaniu choćby śladu świątyni. Przez cały ten czas unikali konfrontacji nawet z pojedynczymi rezydentami Mordheim. Wiedzieli, że na „czyszczenie” będzie czas później. Wreszcie trop sam wpadł im w łapy. Okazał się nim jakiś chyba niedorozwinięty ludzki dzieciak, któremu przyszło do głowy śledzić Blikcha. Nie wiedział biedaczek, że za kim jak za kim, ale za członkiem klanu Eshin nie należy się skradać. Wystarczyło parę chwil, aby to on stał się zwierzyną i następnych parę, aby wpadł w łapy Czarnego Skavena. Zanim zginął w paszczy cierpiącego z powodu Czarnego Głodu „Machiny” bardzo się otworzył i opowiedział o swoich nędznych pryncypałach, którzy wysłali go z misją wytropienia, jak to określili „szczurzej zarazy. Chłopak powiedział też o tym, że jest członkiem sekty, której główną siedzibą jest jaskinia, do której można się dostać przez sieć dawnych kanałów miejskich. Slivvenowi instynkt podpowiadał, że wreszcie trafili właściwie. W ciągu paru godzin dotarli na wskazane przez nieszczęśnika miejsce. Ulokowali się po czterech stronach dość obszernej groty, która niewątpliwie była dziełem Skavenów. Wprawne oczy zabójców od razu wypatrzyły ślady po świdrze machiny służącej do kopania podziemnych tuneli skonstruowanej przez inżynierów klanu Skryre. Ponadto na jednej ze ścian widoczne były symbole Trzynastu Panów Rozkładu i samego Rogatego Szczura. Mając już dość wdychania ludzkiego swądu, Slivven dał sygnał do ataku. Ruszyli cicho jak cienie i w kilka chwil znaleźli się tuż za plecami siedzących przy dużym ognisku kultystów. Pierwsze poszły w ruch proce. Zanim ciała trzech trafionych kamiennymi pociskami ludzi opadły na ziemię, Skaveny już dźgały wściekle swoimi sztyletami kilku kolejnych, kompletnie zaskoczonych przeciwników. Padło jeszcze kilka trupów, po czym Szpon bez jednego dźwięku wycofał się w mrok jaskini. Zapadła niezwykła cisza. Dopiero po paru minutach dało się słyszeć pierwsze głosy. Ludzie nawoływali się i przejęci grozą gromadzili przy jedynym źródle światła jakim było płonące ognisko. Slivven tylko na to czekał. Jednym gestem uruchomił drugą część swojego planu. Teraz do walki ruszył „Machina”. Tuż za nim podążyli Tretto i Blikch. Dla stłoczonych w kręgu światła ludzi Szczurogr był ucieleśnieniem ich najgorszych koszmarów. Połowa z nich zginęła zanim w ogóle pojęła, że sytuacja w jakiej się znaleźli to jednak jawa. „Machina” rycząc wściekle rozdzierał na strzępy wszystkich, którzy znaleźli się w zasięgu jego ogromnych łap. Tretto i Blikch gasili tych, którzy zdołali uciec przed trzystoma kilogramami furii. Slivven mógł wreszcie odetchnąć. Chociaż jatka ciągle trwała, to jej wynik był już przesądzony. Pierwsza część zadania została wykonana. Teraz należało tylko utrzymać to miejsce. Zadowolony z siebie wyjął zza pazuchy małą sakiewkę i głęboko zaciągnął się porcją znajdującego się w niej sproszkowanego Spaczenia.
|
|
|
Post by wlodek on Dec 2, 2007 17:12:08 GMT 1
I widzicie? nawet sojusz Lizardmenów z Undedami dało się ubrać w słowa żeby pasowało. -----------------------------------------------------------------------------
Dziennik Władimira von Dominikova Mordheim Wpis II
Kopanie idzie nieco gorzej niż początkowo myślałem. Zombie to dobrzy robotnicy, ale nawet oni nie dają sobie rady z ogromnymi kawałkami ścian klasztornych. Usuwanie tego może trwać tygodnie jakbyśmy chcieli je rozdrabniać a z obecną tutaj siłą roboczą inne wyjście jest niemożliwe. Musimy szybko wymyślić co zrobić z tym problemem.
Jaszczuroludzie okazali się silniejsi niż przewidywaliśmy Mieliśmy się z nimi spotkać pod pretekstem przedyskutowania wymiany dóbr, bo podobno taki jest ich cel wizyty w Mordheim. Na ustalony znak wszyscy mieliśmy sie rzucić na nich zabijając tylu ilu się da. Plan prawie się udał, niestety powolne reagowanie “Wisielca” uniemożliwiło mu dostatecznie szybki atak, Mortis miała nie pchać sie zbyt do przodu więc została z tyłu, ja poczekałem aż sytuacja się nieco przejaśni. Wtedy rozpętało się piekło a my z łowcy zamieniliśmy się w ofiarę. Dante został poważnie poraniony, Igor dostał w głowę i zachowuje się jeszcze dziwniej niż zwykle a Zombika ledwo udało się wskrzesić. Dawno nie widziałem takiego czegoś. Te małe jaszczurki bez problemów powalały moje dregi i wilki i zdawały się w ogóle ich nie bać. Zdaje się że błędem było zignorowanie ich na początku, niekontrolowane mogą przysporzyć więcej problemów niż można by było się po nich spodziewać. Na szczęście Mortis wymyśliła jak to załatwić. Ponieważ Dante dalej leży nieprzytomny a Igor jest zajęty ssaniem palca u nogi i ghoule nie są go w stanie nakłonić żeby przestał koniecznością było wysłanie “Wisielca”. Udało mu się odnaleźć przywódcę jaszczurek i z pomocą 2 ghouli przyprowadzić go do mnie. Umysł tego stworzenia okazał się na tyle łatwy do manipulacji, że bez problemu je zahipnotyzowałem i poddałem małemu praniu mózgu. Jaszczuroludzie są w ten sposób moimi cichymi marionetkami. Pytanie tylko jak długo zdołam utrzymać nad nimi kontrolę i co się stanie potem.
Dante został poważnie zraniony a to źle. Przez to straciłem oczy i uszy na sąsiednich ulicach wrogich band. Mam nadzieję, że szybko odzyska przytomność. Dzięki mojemu nowemu “sojusznikowi” zdobyłem substancję, która powinna go niedługo przywrócić do sprawności, ale nie wiem czy to był dobry pomysł mu ją podawać. Następny problem to Igor. Zawsze był imbecylem, ale od kiedy po starciu znalazłem go ogłuszonego, nagiego i bez broni zachowuje się co najmniej dziwnie. Wydaje niezrozumiałe odgłosy, czasem ssie palec nogi, jeszcze kiedy indziej próbuje ugryźć drewnianą pałkę, której powinien używać jako broni. Moje rozkazy nie docierają do niego niemal zupełnie. Nie wiem co mu się mogło przydarzyć, ale postradał zmysły przez to i muszę się zastanowić czy jest jeszcze przydatny, czy należy sprowadzić z posiadłości Harona, a go trzymać już tylko w charakterze maskotki.
To dopiero początek a już jest źle. Straty, jakie odnieśliśmy, czyli broń Igora, wskrzeszenie Zombika i reanimacja Dantego w sumie mają wartość około 100 złotych koron a udało nam się ich zdobyć jedynie 30. Wysłałem już gońca do posiadłości po wsparcie, ale obrócenie w obydwie strony zajmie mu kilka dni. Do tego czasu będą mi musiały starczyć kontrolowane przeze mnie parcele i ewentualne alternatywne źródła złota jak choćby zyski dzikusów z Lustrii. Mam nadzieję że starczy to na pokrycie strat, bo jak nie to możemy mieć naprawdę poważne kłopoty.
Kilka ghouli i “Wisielec” rozejrzało się po okolicach i mamy już rozeznanie kto jeszcze ma obóz wokół świątyni. Zagrożeniem bezpośrednim będą psy inkwizycji. Najprawdopodobniej przysłali za nami oddział von Rukov'a. Na szczęście nie wiedzie się im zbyt dobrze, już na samym początku wpadli na skavenów z klanu Eshin. Te gryzonie przytargały ze sobą szczurogra, ale poza tym nie jest ich specjalnie wielu. Widziano też jakiś nieznany mi gang. Nie wydają się groźni biorąc pod uwagę, że w starciu z jakimiś karzełkami zostali rozbici. Swoją drogą owe karzełki podobno miały więcej szczęścia niż rozumu, bo niemal każdy strzał powalał wroga a ataki ze zwykłych sztyletów niemal ćwiartowały oponentów. Mało tego, widziano z nimi jakąś kobietę. Zainteresowany tym faktem osobiście udałem się na zwiad. Ową kobietą okazała się być Zofia Katrianna Marienburg. Nie wiem czego ta głupia baba tu szuka, ale mogę ją zapewnić że tego nie dostanie. Ona i jej kuzyneczki są tym, co można nazwać esencją głupoty, ale mają przy tym takie szczęście że powalenie Khorngora sztyletem to pikuś. Prawdopodobnie same nie wiedzą po co tu przyjechały, może z nudów, nie wiem i nie obchodzi mnie to, ważne że mogą swoim wciskaniem nosa w nie swoje sprawy popsuć moje plany nawet bezwiednie. Nienawidzę takich zrządzeń losu, po prostu nienawidzę.
|
|
wolek
Klubowicz
KAR?
Posts: 3,068
|
Post by wolek on Dec 2, 2007 17:56:00 GMT 1
bitwa widziana oczyma Robin Hooda ;D Jacyś nie umarli pod przywództwem Wampira Dominika czy jak mu tam było chcieli z nami pogadać. Wszyscy byli rozsiani po placu. Kiedy miało dojść do rozmowy jak zombie rzucił się na mnie. To był znak na że te zgniłki zastawiły na nas pułapkę. Szybka koncentracja spowodowały że wpadłem w furie. A moi podwładni ruszyli do ataku. Sam "zabiłem" 2 zgniłych truposzy , efekty walki były zadowalające lecz straty po obu stronach były podobne. Punktem kulminacyjnym bitwy była śmierć jakiejś żałosnej nekromantki z ręki równie żałosnego skinka. Wampir gdy to ujrzał zarżnął 3 moich podwładnych i zwołał odwrót. Wydałem rozkaz zabrania zwłok poległych. Jak sie potem okazało tylko jeden nie przeżył, jeden z moich dwóch sierżantów wpadł do studni w poszukiwaniu kawałka meteorytu, myślę że nie będę mógł liczyć na jego pomoc w następnej bitwie. Gdy świętowaliśmy zwycięstwo przy ognisku, poczułem ochotę by ujrzeć Mordheim nocą. Wspiąłem się na jakiś wysoki budynek rozejrzałem się a gdy się obróciłem ujrzałem jakąś wielką książkę lecąca w moją stronę. Wtedy straciłem przytomność gdy się obudziłem ujrzałem gang tych zgniłków. Jeden z garbatych ssał palec u nogi a drugi leżał nie wydając znaków życia, nie dostrzegłem też drugiego z wilków. Nagle podeszła do mnie ta nekromanta i wymówiła formułę jakiegoś zaklęcia, zorientowałem się że to zaklęcie hipnotyzujące. Udało mi się je skontrować lecz Nekromantka o tym nie wiedziała. Postanowiłem robić na razie to co mi powiedzą by dowiedzieć się jaki jest cel ich wizyty w przeklętym mieście może przydadzą mi się do wypełnienia mojej misji... Zażądali złota które zdobyłem, oddałem im je na razie nie było mi potrzebne. Wampir dał mi znak że mogę odejść. Gdy wróciłem do kryjówki wyjaśniłem wszystko moim dzielnym żołnierzom. Mają się zachowywać jak sojusznicy i nie atakować umarlaków. Nadejdzie czas w którym zemszczę się za ten niespodziewany atak garbatego z książką. P.S:Kiedy będą hired swordzi Bo mam takiego fajnego ;D
|
|
Kubuś
Klubowicz
faith and fire...
Posts: 1,028
|
Post by Kubuś on Dec 3, 2007 20:32:58 GMT 1
spawacz jeszcze ulice: - ul. Świątynna - ul. Rządowa - ul. Targowa - Al. Bohaterów Nuln - Al. Zamkowa - ul. Czerwonych latarni Chyba wszystko do ciebie narazie. Dopisze pozniej jeszcze raport z bitwy
|
|
|
Post by wlodek on Dec 3, 2007 21:15:03 GMT 1
Kubuś, bucu inkwizycyjny... ty do 6 umiesz liczyć? Jakie szczęście że za moim wampirem takiego niekompetentnego Witch Huntera wysłali
|
|
Kubuś
Klubowicz
faith and fire...
Posts: 1,028
|
Post by Kubuś on Dec 3, 2007 21:47:08 GMT 1
zdawalo mi sie ze 5 ulic ma byc
|
|